– Hej! – Charlotte zgrzytnęła zębami ze złości. Zostało mi tylko trzy tysiące na koncie. Jakim cudem mam zapłacić ten rachunek?
– Nie mów mi, że nie stać cię na zapłacenie rachunku? – Wesley zbliżył się do niej celowo. – Możesz poprosić mnie o pomoc. Jeśli zgodzisz się spędzić ze mną noc, ureguluję go. Z moją pomocą nikt nie odważy się cię nękać w pracy i...
Plask! Zanim Wesley zdążył dokończyć, Charlotte wymierzyła mu siarczysty policzek i krzyknęła: – Bydlaku!
Wesley dotknął swojego policzka. Zamiast się wściec, zachichotał jak zboczeniec. – To pierwszy raz, kiedy mnie dotknęłaś. Twoja ręka jest taka miękka!
– Jesteś obrzydliwym śmieciem! – Charlotte odeszła wściekła.
– Jeśli dzisiaj nie zapłacisz rachunku, twoi koledzy mogą nie chcieć się z tobą więcej zadawać. Wyobraź sobie, że będą tak tobą obrzydzeni, że zaczną cię ostracyzować! – krzyknął za nią Wesley. – Chcesz ryzykować utratę tej pracy?
Charlotte szła korytarzem przygnębiona. Nie mogę stracić tej pracy. Ale skąd wezmę kilkaset tysięcy na zapłacenie rachunku?
Była pogrążona w myślach, gdy w prywatnej loży przed nią pojawiła się znajoma sylwetka.
Mężczyzna siedział na sofie, odwrócony do niej prostymi plecami. Jego biała koszula była przewiązana wokół pasa, odsłaniając tatuaż z groźną głową wilka i długą bliznę na plecach.
To on!
Charlotte zamarła w szoku. Jej serce biło szybciej niż kiedykolwiek.
Ostatnim razem, gdy widziała tego mężczyznę w jego samochodzie, była tak zdenerwowana, że w oszołomieniu wstrzymała oddech. Ale on odjechał, zanim zdążyła powiedzieć słowo. Teraz jednak człowiek, który zniszczył jej życie, był tuż przed jej oczami!
Gdy wpatrywała się w jego plecy, w jej głowie pojawiły się nagłe przebłyski wspomnień.
Budząc się wtedy w szpitalu, nie zdążyła zobaczyć ojca po raz ostatni. Mogła tylko patrzeć na jego sztywne zwłoki w krematorium.
Na pogrzebie krewni i przyjaciele wytykali ją palcami, przeklinając ją ostro i przepędzając.
Ponieważ zaszła w ciążę przed ślubem, ludzie patrzyli na nią z góry, gdy chodziła na comiesięczne badania prenatalne do niepozornej kliniki na wsi.
Kiedy rodziła dzieci w szpitalu, prawie umarła z wykrwawienia, ponieważ była w ciąży z trojaczkami.
To wszystko była wina tego mężczyzny!
Wściekłość przepełniła jej serce. Zacisnęła dłonie w pięści i wpadła do pokoju.
– Hej! Wynoś się. To teren prywatny – powiedział stanowczo mężczyzna w czerni, stojący w rogu.
Tajemniczy mężczyzna na sofie podniósł rękę. Na jego niemy rozkaz mężczyzna w czerni opuścił pokój bez słowa.
Charlotte była osłupiała. Och? Więc żigolaków stać teraz na ochroniarzy?
Wygląda na to, że przez ostatnie kilka lat cieszył się życiem!
Charlotte stłumiła wzburzenie i ostrożnie podeszła bliżej. – To ty?
Mężczyzna zapiął koszulę i powoli się odwrócił. Na twarzy miał czarną maskę maskaradową, zakrywającą połowę oblicza.
Maska odsłaniała jego wąskie usta. Jego stalowe i enigmatyczne spojrzenie lśniło w mroku.
W prawym górnym rogu maski znajdował się złoty emblemat ognia, który wydawał jej się groźny i dziki.
Charlotte instynktownie cofnęła się o krok. Dlaczego jest taki imponujący? Czy to nie tylko żigolak? Czy pomyliłam mężczyzn?
Nie, mam rację. Jest ten charakterystyczny tatuaż.
– Nie pamiętasz mnie? – ponagliła go Charlotte. – Cztery lata temu piłam w pokoju K13, kiedy moja przyjaciółka zamówiła dla mnie męską eskortę, którą okazałeś się ty. Poszliśmy razem do hotelu Storm...
– Masz czerwony pieprzyk na piersi. – Mężczyzna zmrużył na nią oczy. – Zrobiliśmy to siedem razy tamtej nocy...
– Zabiję cię! – Charlotte rzuciła się do przodu i podniosła ramię, by go spoliczkować.
Mężczyzna błyskawicznie złapał ją za rękę i popchnął na sofę. – Jak śmiesz!
– Bydlaku! – Charlotte skoczyła na niego jak dzika kotka, wymachując rękami, by go zadrapać. – To wszystko twoja wina! Zrujnowałeś mi życie! – ryknęła.