Odzyskiwanie Odrzuconej Omegi

Rozdział drugi

Chloe weszła do domu stada, eskortowana przez dwóch strażników. Została wezwana przez Alfę Fletcha i miała tylko nadzieję, że nie ma to nic wspólnego z dzisiejszą ceremonią czerwonego księżyca.

Nawet po wizycie Liama poprzedniego dnia, kiedy opowiedział jej o planie, nie potrafiła zmusić się do udawania jego partnerki podczas ceremonii. Została tak bardzo upokorzona przez członków stada, a zrobienie czegoś takiego byłoby ostatnią kroplą. Ale jak mogłaby sprzeciwić się Alfie lub Liamowi?

Zaprowadzono ją do sali tronowej, gdzie czekali na nią Liam i jego ojciec.

"Gdzie byłaś?" Liam warknął na nią zaraz po tym, jak weszła do pokoju. "Masz pojęcie, co próbujesz zrobić? Goście zaraz przybędą, a ty wyglądasz jak nieszczęście."

Chloe przełknęła ślinę, widząc wyraźny gniew w jego oczach. "Próbowałam —"

"Wymówki!" Zagrzmiał Alfa, a ona się wzdrygnęła. Wiedziała, że nigdy jej nie lubił, ale stojąc przed nim ze spuszczoną głową, czuła jego nienawiść do niej.

"Zabierzcie ją do garderoby" - rozkazał strażnikom. "A ty" - powiedział, wskazując na nią. "Zostaniesz surowo ukarana po ceremonii za swój akt buntu."

"Wasza wysokość, proszę ja—"

"Natychmiast odejdź!" - rozkazał, przerywając jej. Oczy Chloe napełniły się łzami, ponieważ nie dano jej nawet szansy na wytłumaczenie się. Była traktowana niesprawiedliwie w stadzie i zawsze ją to bolało.

Strażnicy zaprowadzili ją do garderoby. Kiedy weszła, jej wzrok padł na Emily, którą niektóre służące elegancko ubierały.

W pokoju natychmiast zapadła cisza, gdy tylko się pojawiła. Zawsze była traktowana jak wyrzutek w stadzie, ponieważ jej matka była człowiekiem.

Była postrzegana jako słaba, wątła i niegodna bycia pełnoprawnym wilkołakiem. To był główny powód, dla którego Liam ją odrzucił i wszyscy ją wyśmiewali.

"Witajcie" - powiedziała, zanim usiadła na jednym z krzeseł do ubierania.

Do niej podeszła służąca i ukłoniła się. "Czekaliśmy na ciebie, moja księżniczko. Mamy wszystko, czego potrzebujesz na ceremonię."

Emily syknęła. "Nie musisz się jej kłaniać. Ona jest nikim innym jak odrzuconą małą omegą w tym stadzie. W jej żyłach nie płynie krew królewska, więc nie powinna być traktowana jak ktoś taki. Rozumiesz to?"

"Tak, moja księżniczko" - odpowiedziała służąca, kłaniając się Emily.

Chloe wciągnęła powietrze, próbując się uspokoić. "Nigdy nie prosiłam, żeby tu być" - powiedziała, odwracając się do Emily. "Nie chcę brać udziału w ceremonii, zwłaszcza jeśli mam udawać partnerkę kogoś, kto mnie odrzucił."

Emily zachichotała. "Nikt cię tu nie chce. Liam ma po prostu pecha, że jest przeznaczony komuś takiemu jak ty. Będę dla niego lepszą królową."

Chloe otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale słowa walczyły w jej gardle.

"Stado potrzebuje godnej i silnej Luny" - kontynuowała Emily. "Kogoś, kto będzie chronił i prowadził razem z Liamem. Ty nawet tu nie pasujesz. Stado Breakstone przyjmuje tylko czyste wilkołaki, a nie mieszańców."

"Możesz mnie nienawidzić z powodu Liama, ale nie wciągaj w to mojej rodziny" - odpowiedziała Chloe, a jej głos był nacechowany gniewem.

Rodzice Emily byli Betą stada. Od dzieciństwa była traktowana w specjalny sposób, co sprawiało, że patrzyła z góry na ludzi takich jak Chloe. Kiedy dowiedziała się, że Chloe jest prawdziwą partnerką Liama, znienawidziła ją jeszcze bardziej.

"Twoja rodzina była niczym, tak jak ty teraz. Niczym" - powiedziała Emily i wstała z krzesła. Była już w pełni ubrana w bardzo piękną i drogo wyglądającą sukienkę. "Powinnaś była umrzeć razem z nimi w tym pożarze."

Zanim Chloe zdążyła cokolwiek powiedzieć, Emily wyszła z pokoju. Chloe miała ochotę pójść za nią i powiedzieć jej, co o tym wszystkim myśli. Wiedziała jednak, że wpędziłoby ją to w kłopoty z Alfą i stadem. A i tak miała już ich sporo.

Wypuściła powietrze i pozwoliła sobie poczuć gniew z powodu słów Emily. Próbowała powstrzymać łzy w oczach, ale nie mogła. Jej rodzice zginęli, próbując ją uratować, gdy była niemowlęciem.

Została uwięziona w ich domu podczas pożaru. Jej matka, która była człowiekiem, wbiegła, żeby ją uratować, ponieważ jej ojca nie było w pobliżu. Matka ją uratowała, ale nie mogła uratować siebie. Zginęła w pożarze, a jej ojciec popełnił samobójstwo z powodu więzi wilczej.

Dorastała samotnie ze złamanym sercem. Miała nadzieję znaleźć partnera, który obdarzy ją miłością, której jej brakowało. Ale Liam jej nie kochał i traktował ją jak nic.

Starła łzy i odwróciła się do służących, które patrzyły na nią ze współczuciem w oczach. "Możemy zaczynać?" - zapytała pierwszą służącą, która się do niej odezwała wcześniej.

"Tak, moja księżniczko" - powiedziała.

"Słyszałaś ją, prawda? Nie jestem księżniczką" - odpowiedziała służącej.

"Zawsze będziesz dla nas lepszą księżniczką" - powiedziała. "Jesteś miła i o wiele piękniejsza." Chloe była zaskoczona tym, co powiedziała jej służąca. To był pierwszy raz, kiedy ktoś był dla niej naprawdę miły i empatyczny w stadzie.

Jej słowa podniosły Chloe na duchu. "Dziękuję, że to powiedziałaś. Ale nawet mój partner woli ją."

"Bogini księżyca daje drugą szansę tym, którzy na nią zasługują. Jeśli on nie weźmie cię jako swoją partnerkę, ona ześle kogoś, kto to zrobi. I będzie cię traktował lepiej niż on" - powiedziała służąca, układając włosy Chloe.

"Myślisz, że to może się zdarzyć? Czy można mieć drugiego partnera?" - zapytała Chloe z ciekawością.

"Cóż, tak, to możliwe. Ale rzadko się zdarza, by bogini księżyca dała taki przywilej" - odpowiedziała służąca. "Jeśli będziesz się gorliwie modlić i jej ufać, może da ci taką szansę."

W głębi serca Chloe pragnęła, by dano jej drugą szansę na znalezienie partnera. Może byłaby przeznaczona komuś, kto by ją kochał.

Zatopiła się w myślach, gdy służąca kontynuowała ubieranie jej na ceremonię. Czy naprawdę mogłaby pomodlić się do bogini księżyca, by dała jej drugą szansę?

Służąca wpadła do pokoju, wyrywając ją z zamyślenia. "Goście zaczęli przybywać. Alfa żąda natychmiastowej obecności" - powiedziała do Chloe, która była ubrana w piękną sukienkę.

Natychmiast wstała z krzesła. Jeśli goście zaczęli przybywać, musiała być u boku Liama, aby powitać ich jako jego partnerka.

Nie mogła sobie pozwolić na zrujnowanie planu Alfy, bo inaczej zostałaby wyrzucona ze stada. "Zaprowadź mnie tam" - powiedziała do służącej. "Chodźmy."

Ale gdy odwróciła się, żeby wyjść, do pokoju wszedł Liam. "Spóźniłaś się, a goście czekają" - powiedział, prawie zaciskając zęby.

"Przepraszam—"

"Nie przepraszaj" - warknął, chwytając ją szorstko za rękę. "Zrób jeden zły ruch, a zostaniesz wyrzucona z tego stada. Rozumiesz to?"

Chloe szybko skinęła głową, a jej usta drżały ze strachu. "Tak, rozumiem."

16
Wysokość Wiersza
Grubość Czcionki

Katalog

Rozdział pierwszy Rozdział drugi Rozdział trzeci Rozdział czwarty Rozdział piąty Rozdział szósty Rozdział siódmy
Rozdział Ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział Jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdzial dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Rozdział dwudziesty drugi
Rozdzial dwudziesty trzeci
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty piąty
Rozdział dwudziesty szósty
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział dwudziesty ósmy
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Rozdzial trzydziesty
Rozdział trzydziesty pierwszy
Rozdzial trzydziesty drugi
Rozdział trzydziesty trzeci
Rozdział trzydziesty czwarty
Rozdział trzydziesty piąty
Rozdzial trzydziesty szósty
Rozdzial trzydziesty siódmy
Rozdzial trzydziesty ósmy
Rozdzial trzydziesty dziewiąty
Rozdzial Czterdziesty
Rozdzial czterdziesty pierwszy
Rozdzial czterdziesty drugi
Rozdział czterdziesty trzeci
Rozdzial czterdziesty czwarty
Rozdział czterdziesty piąty
Rozdzial czterdziesty szósty
Rozdzial czterdziesty siódmy
Rozdział czterdziesty ósmy
Rozdzial czterdziesty dziewiąty
Rozdział Pięćdziesiąty
Rozdział pięćdziesiąty pierwszy
Rozdzial pięćdziesiąty drugi
Rozdział pięćdziesiąty trzeci
Rozdział pięćdziesiąty czwarty
Rozdział pięćdziesiąty piąty
Rozdział pięćdziesiąty szósty
Rozdział pięćdziesiąty siódmy
Rozdział pięćdziesiąty ósmy
Rozdział pięćdziesiąty dziewiąty
Rozdział sześćdziesiąty
Rozdział sześćdziesiąty pierwszy
Rozdział sześćdziesiąty drugi
Rozdział sześćdziesiąty trzeci
Rozdział sześćdziesiąty czwarty
Rozdział sześćdziesiąty piąty
Rozdział sześćdziesiąty szósty
Rozdział sześćdziesiąty siódmy
Rozdział sześćdziesiąty ósmy
Rozdział sześćdziesiąty dziewiąty
Rozdzial Siedemdziesiąty
Rozdział siedemdziesiąty pierwszy
Rozdzial siedemdziesiąty drugi
Rozdział siedemdziesiąty trzeci
Rozdział siedemdziesiąty czwarty
Rozdział siedemdziesiąty piąty
Rozdzial siedemdziesiąty szósty
Rozdział siedemdziesiąty siódmy
Rozdział siedemdziesiąty ósmy
Rozdział siedemdziesiąty dziewiąty
Rozdział Osiemdziesiąty
Rozdział osiemdziesiąty pierwszy
Rozdział osiemdziesiąty drugi
Rozdzial osiemdziesiąty trzeci
Rozdział osiemdziesiąty czwarty
Rozdział osiemdziesiąty piąty
Rozdział osiemdziesiąty szósty
Rozdział osiemdziesiąty siódmy
Rozdział osiemdziesiąty ósmy
Rozdział osiemdziesiąty dziewiąty
Rozdział dziewięćdziesiąty
Rozdział dziewięćdziesiąty pierwszy
Rozdział dziewięćdziesiąty drugi
Rozdzial dziewięćdziesiąty trzeci
Rozdział dziewięćdziesiąty czwarty
Rozdział dziewięćdziesiąty piąty
Rozdział dziewięćdziesiąty szósty
Rozdział dziewięćdziesiąty siódmy
Rozdział dziewięćdziesiąty ósmy
Rozdział dziewięćdziesiąty dziewiąty
Rozdział Sto
Rozdział Sto Pierwszy
Rozdział sto drugi
Rozdział sto trzeci
Rozdzial Sto Czwarty
Rozdział Sto Piąty
Rozdział Sto Szósty
Rozdzial Sto Siódmy
Rozdział Sto Ósmy
Rozdział sto dziewiąty
Rozdział Sto Dziesiąty
Rozdział sto jedenasty
Rozdział sto dwunasty
Rozdział Sto Trzynasty
Rozdział sto czternasty
Epilog

Udostępnij

Customer Service

Loading...