Część B: Rozdział 48
Perspektywa Alejandro
Dzień piąty na wyspie…
Serce wali mi jak młotem, zęby wbijają się w dolną wargę, aż leci krew.
To narastające napięcie.
To podniecenie – podniecenie, które rośnie, gdy patrzę na moją Marianę, moją zieleń, mój zachód słońca. Podnoszę świecę, a migoczące światło rzuca na ścianę zmieniające się cienie.
Delikatny blask podkreśla linię jej kręgosłupa. Jej naga skóra lśni, gdy leży