Rozdział 108
Wieczór był po prostu idealny. Delikatny szum miasta dobiegający z dołu mieszał się z cichym szeptem wiatru, a niebo rozciągało się w żywych odcieniach pomarańczy i różu. Czułam, jakby cały świat zatrzymał się, by podarować nam tę chwilę, rzadki i cenny dar. Balkon, na którym staliśmy, stał się naszym azylem – miejscem, gdzie mogliśmy oddychać, gdzie mogliśmy być po prostu sobą, bez ciężaru świata