Upadek playboya

The Unexpected Kiss

ZERO wciąż szczerzył się w swoim firmowym uśmiechu, obserwując dwie młode damy, a zwłaszcza Islę. Nigdy nie pomyślał, że ta kobieta wyrośnie na taką piękność i do diabła z jej ciałem – jest cholernie seksowna.

Gdyby tylko była w jego wieku… cóż, mógłby rozważyć wszystkie możliwości, które mogłyby się wydarzyć. Jednak tak nie jest, a on jest tylko jej starszym bratem.

– Powinnyście już iść do domu – rzucił, ale wyglądało na to, że obie są zbyt skupione na przedstawieniu.

Nawet zawyły przez tłum, a ich głośne głosy zmieszały się z muzyką klubu.

Pokręcił głową. Apollo nie ma o niczym pojęcia.

Nie mogąc przyciągnąć ich uwagi, przysunął się bliżej Isli i szepnął jej do ucha: – Zadzwonię do twojego brata… –

Nie dokończył, gdy Isla spojrzała w jego stronę i przy tej odległości usta kobiety wpiły się w jego, co ich zaskoczyło.

Isla odsunęła się i spojrzała z powrotem przed siebie. Na chwilę zamknęła oczy i przeklęła w duchu. „Do diabła!”

Próbowała zerknąć na Zero kątem oka. Mężczyzna opierał się o kanapę, trzymając lewą rękę z boku i gładząc palcami usta.

„Cholera!” – przeklęła ponownie. Jak to się stało?

Atmosfera stała się dla niej niezręczna. Szturchnęła więc Beccę, która nadal skupiała się na przedstawieniu.

– Co?

– Ja… myślę, że musimy iść… –

– Co? Dopiero się zaczęło, a jeszcze nie widziałam mojego ulubionego striptizera – poskarżyła się.

Westchnęła głęboko i po prostu spróbowała skupić się na przedstawieniu. Ale myśli ciągle wracały do tego nagłego pocałunku.

Jeśli Apollo się o tym dowie, na pewno nie wyjdzie z tego cało.

– O Boże! Tam jest, Isla! – wykrzyknęła Becca, gdy jej ulubiony striptizer w końcu wyszedł z tajemniczego pudła, ubrany w lśniący, połyskujący kostium.

– Czyli to Becca uwielbia oglądać te występy i ty wciągasz w to Islę? – rzucił Zero.

Becca zmarszczyła brwi, słysząc swoje imię, ale nie całe zdanie. – Słucham? – zapytała. – Nie dosłyszałam – dodała i przewróciła oczami.

Zero uśmiechnął się złośliwie. – Nic.

Becca znowu przewróciła oczami i spojrzała z powrotem na striptizerów.

Zero pomyślał, że oglądanie tych rozbierających się ludzi może być zabawne, ale jeszcze fajniej jest obserwować siostrę Apolla. Sposób, w jaki się porusza, czując się niezręcznie, i sposób, w jaki zerka na niego, do diabła, to bardzo satysfakcjonujące.

Cóż, nie jest przyzwyczajony do takiej sytuacji, bo teraz powinien całować się z innymi kobietami, ale tym razem postanowił zostać z nimi przez chwilę.

Pokręcił głową. „Zwariowałeś, Zero” – pomyślał. Następnie spróbował skupić się na przedstawieniu, ale i tak skończył na obserwowaniu reakcji Isli i westchnął po chwili.

Wtedy właśnie przypadkowo zobaczył Apolla przy wejściu do klubu.

– Kurwa! – zaklął, co zwróciło uwagę obu pań.

– Co? – zapytała Becca.

Wskazał ustami na wejście, robiąc dzióbek.

Obie spojrzały w tym kierunku i zdziwiły się.

– O Boże! Co robić? – zapytały chórem.

Zero miał ochotę wybuchnąć śmiechem, widząc, jak wpadły w panikę. Jednak nadal czuł dla nich litość. Był w ich wieku, kiedy sam zaczął lubić kluby, a miał osiemnaście lat, kiedy zaczął całować się z kobietami.

A kiedy skończył dwadzieścia lat, zaczął się z nimi pieprzyć. Aż stało się to dla niego nawykiem, zwłaszcza gdy był zestresowany z powodu studiów. Tak samo czuje się teraz, musi się z kimś pieprzyć, żeby złagodzić stres związany z pracą.

Dziewczyny wykonały świetną robotę, wybierając miejsca. Jeśli jednak Apollo pójdzie do baru, istnieje możliwość, że je zobaczy. Wiedział jednak, że Apollo nie jest tak spostrzegawczy jak on.

– Nie martwcie się. Myślę, że was stąd nie zobaczy. Chyba że zapyta o mnie, a jeśli ktoś mnie zobaczy… –

– Świetnie! Powinieneś iść – przerwała Isla, co wywołało jego uśmieszek.

– Kochanie… –

– Ble, Zero! – powiedziała Isla z obrzydzeniem. Jednak jej twarz mówiła co innego, co sprawiło, że pokręcił głową.

– Nie bądź uparta i posłuchaj mnie. Jeśli chcesz uratować swoje tyłki, po prostu rób, co mówię, dobrze?

Isla miała już coś powiedzieć, kiedy Becca ją powstrzymała. – Stary… to znaczy Zero wie najlepiej. Powinniśmy posłuchać, okej, Isla? – powiedziała, patrząc na Islę, a jej oczy zdawały się ją ostrzegać.

Isla westchnęła głęboko i skinęła głową.

– Więc co mamy zrobić? – zapytała Becca.

Zero spojrzał na wejście, gdzie Apollo wciąż stał. – Porozmawiam z Apollem… –

– Widzisz? Chce, żebyśmy dały się złapać… –

– Isla… – w głosie Becci słychać było ostrzeżenie.

Zero spojrzał na nią i uniósł brew, a ona przewróciła oczami i przeklęła w duchu. „Co ty robisz, dziewczyno? Tylko się kompromitujesz!” – pomyślała.

– Odwrócę uwagę Apolla, a wy dwie musicie stąd wyjść. Tam jest wyjście ewakuacyjne – prowadzi do wąskiej alejki po lewej stronie tego baru – wskazał na ciemny, krótki korytarz za nimi – tam możecie wziąć taksówkę i pojechać do domu. Rozumiecie? – zapytał.

Becca skinęła głową, ale Isla pozostała nieruchoma.

– A co z tobą? Chcesz uratować swój tyłek, czy nie? Mogę cię zaprowadzić do brata, jeśli chcesz – powiedział sarkastycznie. Na jego twarzy widać było wkurzenie.

– Nie martw się, Stary… to znaczy Zero, ona już to rozumie. Już wychodzimy… –

– Poczekajcie na mój znak – powiedział i wstał. Spojrzał jeszcze raz na Islę, zanim ruszył w stronę Apolla.

– Stary! – pozdrowił Zero.

Apollo zmarszczył brwi i spojrzał na niego.

– Co tu robisz? Nie lubisz oglądać striptizerów – powiedział i oparł ręce na jego ramionach, a następnie poprowadził go do wyjścia.

Po kilku sekundach zerknął na dwie panie, spotkał się wzrokiem z Islą i puścił jej oko.

Becca westchnęła i spojrzała na Islę z lekką ciekawością. – Czy Zero właśnie puścił ci oko, czy tylko mi się wydaje?

– Musimy iść – odpowiedziała tylko i pociągnęła Beccę w stronę wyjścia ewakuacyjnego.

Zero miał rację. Prowadziło do alejki.

– Świetnie, stary Zero jest naszym wybawcą! – wykrzyknęła Becca.

Nie odpowiedziała i po prostu szły dalej.

– Dziewczyno, wiedziałam, że to mrugnięcie było naprawdę przeznaczone dla ciebie… –

– Nie chcę o tym rozmawiać, Gi. Ale cholera – przeklęła – motyle w moim brzuchu nie przestają latać – powiedziała i uśmiechnęła się szaleńczo.

– Co do cholery… Myślałam, że to dla ciebie nic nie znaczy, a ty tylko udawałaś? – Becca uderzyła ją w ramię.

Spojrzała na Beccę spode łba. – Muszę ukryć, jak bardzo go podziwiam… cholera, muszę się postarać, żeby ukryć to, co naprawdę czuję… ach! – krzyknęła. – To dla mnie najlepsza noc – dodała, opierając dłonie na policzkach.

– Tak, super. Zero jest naprawdę fajny i rozumiem, dlaczego go lubisz, ale Zero to wciąż Zero – kobieciarz – Becca próbowała jej przemówić do rozsądku.

Isla westchnęła głęboko. – Wiem… –

– I wyglądałaś jak idiotka wcześniej, próbując ukryć swoje romantyczne podekscytowanie, kiedy siedział obok ciebie – dodała Becca.

Isla tylko przewróciła na nią oczami.

16
Wysokość Wiersza
Grubość Czcionki

Katalog

Udostępnij

Customer Service

Loading...