Rozdział 134
Skinąłem głową, przepraszająco. – Przepraszam, ojcze. Ale to prawda. Wiesz, jakim człowiekiem jest Mario. Wiesz, co zrobił. Nie jesteś głupi. A jednak pozwalasz mu uchodzić na sucho ze wszystkim, co do cholery chce. – Utrzymywałem jego wzrok. – Zawsze tak było. Stworzyłeś potwora. A teraz trzeba go uśpić, żeby chronić resztę z nas.
Czysta furia usztywniła go, gdy wbił we mnie wzrok. Nie bałem się,