Rozdział 107
LUCA
Mijały dni, a moje życie i Veda wpadliśmy w pewnego rodzaju rutynę. Prawie każdego ranka dołączała do mnie na siłowni, zwykle pojawiając się, gdy kończyłem własny trening, i omawialiśmy lekcje samoobrony. Chociaż Enzo mnie ostrzegał, byłem zaskoczony zaciekłością, z jaką atakowała techniki. Byłaby doskonałym wojownikiem, gdyby tylko wydostała się z własnej głowy, ale częściej niż nie, nie mog