Rozdział 234
Po chwili mnie puścił, a ja osunęłam się na podłogę. Przeszedł nade mną, jakbym była niczym więcej niż śmieciem. "Zróbcie, co trzeba, żeby ją ustawić," powiedział do swoich ludzi. "Ale nie wolno jej zgwałcić i nie ma opuszczać tego pokoju. Może jeszcze być coś warta."
Podnosząc się z podłogi, odgarnęłam włosy z twarzy i spojrzałam na nich z wyzywającym wyrazem.
Strażnik po mojej prawej uśmiechnął