Rozdział 101
~Tamia~
Obudziłam się rano z uśmiechem na twarzy.
Zeszłej nocy Sylvester był prawdziwą bestią, a ja rozkoszowałam się każdą chwilą. Teraz, za każdym razem, gdy wracałam pamięcią do tamtych momentów, pragnęłam znów doświadczyć tego poziomu miłości.
Nie powstrzymywał się; byłam pewna, że wszyscy nas słyszeli. Wiedziałam, że wygadywałam jakieś dzikie bzdury, podczas gdy on zabierał mnie w zaświaty