Rozdział 109
~Sylvester~
To, co zrobiła Tamia, powaliło mnie na kolana. Nieustraszenie stanęła w mojej obronie i pokazała radzie, gdzie jej miejsce. Byłem błogosławiony.
Spojrzałem na lożę Dominica i byłem wdzięczny, że nie przyszedł. Przesłuchanie byłoby trudne, gdyby się pojawił. Ze wszystkich ludzi tylko on mógł okazywać mi brak szacunku bez konsekwencji. Nie chodziło o to, że nie mogłem sobie z nim poradzi