Rozdział 394
Kąciki ust Madeline uniosły się w lekkim uśmiechu, a z jej oczu wyjrzał figlarny błysk.
Gdy Karen już miała usiąść, Madeline zmarszczyła brwi i położyła dłoń na piersi, udając odruch wymiotny.
Spojrzenia wszystkich jednogłośnie powędrowały w stronę Madeline, a Jeremy z troską wyciągnął rękę, by ją podtrzymać. – Wszystko w porządku, Vero?
– Coś okropnie pachnie. Aż mi się niedobrze robi – odpowiedz