Rozdział 455
(PERSPEKTYWA ARIELLE)
Minęło kilka dni od śmierci Nany Jean i udało mi się otrząsnąć z początkowego szoku. Ból wciąż się utrzymywał, ale pogodziłam się z faktem, że naprawdę odeszła i nigdy nie wróci. Najtrudniejsze było zaakceptowanie, że nie było żadnych znaków ostrzegawczych, żadnej choroby, która by nas przygotowała na jej odejście. Czułam, jakby została nam zabrana bez chwili ostrzeżenia.
Z d