Rozdział 467
(PERSPEKTYWA JARED'A)
W kolejnych dniach nie rozpoznawałem już nikogo ani niczego. Czułem jedynie pustkę i odrętwienie, które głęboko we mnie tkwiły. Ale była pewna urocza kobieta, która zawsze mnie odwiedzała. Budziłem się i zastawałem ją w moim pokoju niemal każdego ranka, a przez większość nocy siedziała przy łóżku, aż zasnąłem.
Nie pamiętam, kim ona jest, poza tym, że była tą dobrą kobietą, kt