Gdy Gabrielle zbierała się do wyjścia, Camilla zaczęła opowiadać wszystkim dookoła, że jej przyjaciółka jest po prostu zbyt pijana.
– Przepraszam za to. Gaby dzisiaj po prostu puściły nerwy. Proszę, nie zrozumcie jej źle.
Następnie chwyciła Warrena za ramię i zasugerowała, szepcząc mu cicho do ucha:
– Porozmawiaj z nią! Niech to odkręci, jak tylko wytrzeźwieje. Rodzice mnie znienawidzą!
– Ona wciąż… pewnie czuje się zraniona.
Piorunując go wzrokiem, Camilla powtórzyła:
– Rozmawiaj z nią. To w końcu był twój pomysł, żeby tak szybko wziąć ślub!
Warren mógł tylko syknąć przez zęby. Wymusił uśmiech, zwracając się do przyjaciół i rodziny:
– Wybaczcie, muszę się upewnić, że Gaby jest bezpieczna.
– Nie martwcie się, wyjaśnimy tę sprawę, gdy tylko przestanie działać alkohol. To wszystko to tylko nieporozumienie – dodał, zanim wreszcie ruszył za nią.
Poza salą bankietową Gabrielle szła szybkim, zdecydowanym krokiem.
Czuła w piersi nieznośny, rozdzierający ból, gdy w pełni uświadomiła sobie skalę zdrady najlepszej przyjaciółki. Wybełkotała pod nosem:
– Osiem miesięcy. Osiem cholernych miesięcy!
Tak długo była ślepa. Poczuła, jak łza spływa jej po policzku, i natychmiast starła ją dłonią. Karcąc samą siebie, zapytała w myślach:
– Jak mogłam tego nie zauważyć?!
Była bliska załamania, gdy usłyszała wołający ją głos.
– Gaby! Gaby! Czekaj!
To był Warren, pędzący w jej stronę.
Pospiesznie przetarła twarz, usuwając wszelkie ślady łez, i przybrała pozę pewnej siebie kobiety. Nie patrząc na niego, odpowiedziała:
– Muszę iść, Warren. Mój chłopak na mnie czeka!
Chwytając ją za ramię, Warren rzucił:
– Och, daj spokój! Wiem, że nie masz chłopaka, a ja… – Rozejrzał się, upewniając, że nikt znajomy nie był świadkiem jego słów. – Posłuchaj, Gaby, wiem, że cię zraniliśmy.
– Nie chcieliśmy, żeby do tego doszło. To się po prostu stało! – tłumaczył.
– Naprawdę? – Oczy Gabrielle rozszerzyły się, zanim odparła: – A co powiesz na to, by powiedzieć mi o tym osiem miesięcy temu? Po co kurczowo trzymałeś się naszego związku, skoro był już zbrukany?!
Wycelowała w niego palec i wielokrotnie dźgała go w pierś, mówiąc:
– Ty… ty i Cami mnie okłamywaliście! Nigdy nie obchodziło was, jak ja się z tym poczuję! Chcieliście nawet wziąć ślub bez mojej wiedzy?!
– Ale mniejsza z tobą… Cami? Ona… ona jest teraz chyba najgorszą osobą na świecie, skoro mnie zdradziła. – Na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech, po czym potrząsnęła głową. – Zapomnij o tym. Ja już ruszyłam z życiem.
Odwracając się, dodała:
– Mój chłopak czeka. Wybacz…
Z ust Warrena wydobyło się prychnięcie, gdy usłyszał, że jest już w związku. Przyspieszył kroku, doganiając ją, i zasugerował z pewnością siebie:
– Wiem, że nie masz nikogo, Gaby! Znam cię zbyt dobrze! I wiem dokładnie, jak bardzo jesteś we mnie zakochana, dlatego…
Stanął przed Gabrielle, próbując przemówić jej do rozsądku. Po chwili podjął wątek:
– Dlatego nie mogliśmy powiedzieć ci prawdy. – Unosząc dłoń, dodał: – Cami i ja po prostu nie mogliśmy ci wyznać, że się w sobie zakochaliśmy, bo my… jakoś wiedzieliśmy, że tak zareagujesz!
– Mam dość twojego pieprzenia, Warren! – Przeczesała palcami włosy i zmrużyła na niego oczy. – Nie ma absolutnie żadnego usprawiedliwienia dla tego, co zrobiłeś… dla tego, co oboje zrobiliście!
– Proszę, Gabrielle. – Kładąc obie dłonie na jej ramionach, Warren błagał: – Posłuchaj mnie. Porozmawiajmy o tym jutro. Ja i Cami… porozmawiamy z tobą i pomożemy ci… Pomożemy ci wyjść z tej sytuacji.
Zmarszczył brwi, po czym kontynuował:
– Po prostu pomóż nam wyjaśnić to nieporozumienie z rodzicami, kiedy już wytrzeźwiejesz, dobrze?
Widząc irytację malującą się na twarzy Gabrielle, Warren powiedział ponownie:
– Proszę… Zrób to chociaż dla Cami. W końcu jest dla ciebie jak siostra.
– Zrobię wszystko, czego zechcesz. Zapewnię ci łagodne przejście, żebyś mogła powoli odpuścić nasz związek.
Te dodatkowe słowa Warrena wprawiły Gabrielle w osłupienie.
Zasśmiała się nagle, wciąż próbując iść naprzód. Pomyślała: „Teraz chce mi oferować łagodne przejście! A nie zanim zdecydował się mnie zdradzić i oświadczyć się mojej najlepszej przyjaciółce tydzień po tym, jak mnie rzucił!”
Docierając już do lobby, potrząsnęła głową i powiedziała:
– Nie zrobię tego i nie potrzebuję żadnego łagodnego przejścia. – Jak tygrysica, wypuściła powietrze prosto w jego twarz i upierała się: – Mam już chłopaka!
– O, patrz! – Jej twarz nagle złagodniała, gdy spojrzała ponad Warrenem. Oznajmiła: – Tam jest mój chłopak. Musi mnie szukać.
Gabrielle ruszyła dziarskim krokiem, zbliżając się do mężczyzny w białej koszuli, stojącego przy hotelowym barze. Był idealną przykrywką; wysoki i przystojny.
Sądząc po tym, gdzie stał, wydawał się być barmanem. Albo to, albo zmysły ją mamiły.
Przez ułamek sekundy zamrugała, myśląc: „Ten facet wygląda jednak znajomo”.
Niemniej jednak nie miała czasu na głębsze analizy. Musiała sprawić, by Warren uwierzył, że już go wyleczyła z serca, a ten przystojny mężczyzna był odpowiedzią.
Widziała, jak wysoki nieznajomy rozmawia z innym mężczyzną w garniturze, ale nie dbała o to. Przerwała ich rozmowę i pomachała do niego:
– Hej, przystojniaku!
Gdy przykuła jego uwagę, stanęła przed nim i przyklejając sztuczny uśmiech do swojej uroczej twarzy, powiedziała:
– Potrzebuję twojej pomocy. Pomożesz mi, prawda?
Nie czekając na odpowiedź mężczyzny, zamknęła oczy i bezceremonialnie go pocałowała!
Oczywiście, by uczynić to nieco bardziej przekonującym, nie tylko posmakowała jego ust przez sekundę, ale przeciągnęła tę chwilę o kolejne trzy.
Przerywając pocałunek, Gabrielle dostrzegła kątem oka, że Warren stoi kilka metrów dalej, całkowicie zszokowany.
Udała, że nie widzi swojego byłego, i skupiła się wyłącznie na swoim nowo znalezionym chłopaku, który stał tam, zamarły w bezruchu.
Posyłając mężczyźnie kokieteryjny uśmiech, powiedziała:
– Wiem, jakim szokiem jest całować taką piękność jak ja. – Przygryzła wargę i dodała: – Ale potraktuj to jako bonus. Musiałeś dziś ciężko pracować.
Gdy spojrzała z powrotem w stronę Warrena, ten wracał już korytarzem w stronę sal konferencyjnych.
Gabrielle wzięła głęboki oddech i zwróciła się do przystojnego nieznajomego:
– Jeszcze raz dzięki, przystojniaku. – Pospiesznie wyjęła pięć dolarów z torebki, wcisnęła je do kieszonki koszuli mężczyzny i zaoferowała: – To twoja zapłata za usługę.
Zanim się odwróciła, rzuciła jeszcze:
– Pa! Miłej zmiany!