Rozdział 127
PERSPEKTYWA RAMONA
Właśnie szykowałem się do wyjścia do centrum watahy, gdzie miała się odbyć kara, gdy drzwi mojego pokoju gwałtownie się otworzyły i ktoś wpadł do środka jak burza.
Odruchowo obróciłem się, by zobaczyć Ivy, która ciężko dyszała.
"Naprawdę? Publiczna chłosta?!" Niemal wykrzyczała, aż zatrzęsło się w pokoju.
"Ścisz głos!" syknąłem.
"Wiesz, rzadko się mylisz w swoich decyzjach, ale