Mój mąż jest mafiosem

Rozdział 2

Rozmyślałam, wierciłam się i targałam włosy, zanim z trudem otworzyłam oczy. Dziś miałam wolne. Szczerze mówiąc, każdy dzień jest wolny, bo nie mam pracy. Jestem albo gospodynią domową, albo współlokatorką, sama nie wiem.

Usiadłam, ziewnęłam i westchnęłam.

Nagle jednak przechyliłam głowę i spojrzałam na bandaże na moich nadgarstkach.

"Co... to jest?"

Zmarszczyłam brwi, spojrzałam na drzwi i prychnęłam.

"To jest to, co potrafisz zrobić, żeby złagodzić mój gniew? Jakie to dziecinne."

Schodząc na dół, wydałam rozczarowane westchnienie i zacisnęłam zęby. Widzisz? Wyszedł, nie dzieląc się ze mną śniadaniem.

Czego innego się spodziewać.

"Proszę pani, śniadanie." Niania skłoniła mi się nisko. "Pan kazał mi podać pani suplementy, już je przygotowałam. Leżą na stole, proszę pani."

"Ok."

Ale oczywiście nie chciałam, żeby ten dzień był leniwy.

Muszę gdzieś pójść, bo właśnie dostałam bardzo dobrą wiadomość e-mailem, na którą czekałam od dawna.

Po rozwodzie z Dalzonem muszę mieć pewność, że mam własną pracę, żeby zarabiać na życie, być stabilną i nie potrzebować bogactwa rodziców, żeby mi pomogli.

"Panno Moniko?"

Szeroko uśmiechnęłam się do mężczyzny, który machał do mnie ręką. W zamian pospieszyłam do niego i uścisnęłam mu dłoń.

"Przepraszam za opóźnienie w rozpatrzeniu pani aplikacji. Tym razem było wiele zgłoszeń, ponad pięćdziesiąt. Musimy więc dokładnie zbadać każde z nich, aby upewnić się, że zatrudnimy osobę rzetelną i o otwartym umyśle, taką jak pani."

Rozpromieniłam się: "To dla mnie zaszczyt".

Kelner podał nam napoje i dwa różne ciasta. Moje było truskawkowe, a jego czekoladowe.

"Nie wiedziałem, co pani lubi, więc przeprowadziłem małą ankietę i doszedłem do wniosku, że panie częściej lubią truskawki. Osobiście,"

Dokończyłam za niego: "Pan lubi czekoladę. Musi pan uwielbiać kolor brązowy, od torby, przez buty, krawat, po babeczkę."

Uśmiechnął się: "Jest pani spostrzegawcza. No cóż, to prawda. Więc, o co chcę zapytać, to dlaczego wybrała pani PURPLE spośród innych firm projektanckich?"

"Nie ma takiej firmy jak Purple. Nie tylko pasuje do mojej specjalizacji, ale jej estetyka, misja i wizja naprawdę mnie urzekły. Oczywiście, to słodkie słowa, ale od tego czasu lubię firmę PURPLE, ponieważ ktoś... sprawił, że stała się dla mnie niezapomniana."

"Ktoś...?"

Machnęłam ręką: "Ktoś, kto pomógł mi uświadomić sobie moje marzenia. I wie pan, moim ulubionym kolorem jest sam fiolet."

Roześmiał się: "To ma sens. Cóż, mam nadzieję, że zobaczymy się w przyszłym tygodniu na pani stażu. Będzie pani pracować pod kierunkiem pani Harley."

Zrobiłam wielkie oczy: "Wow, nie wiedziałam, że trafiłam na tak wielką osobistość w tej branży."

"Musi pani uważać, bo ona... może być trochę dziwna. Aha, i lubi wino, więc musi pani mieć o nim pojęcie."

Skinęłam głową. "Dobrze. Przygotuję się, dziękuję."

"Tak, miło było panią poznać."

"Mnie również."

Po krótkiej pogawędce odszedł, ponieważ miał inne sprawy do załatwienia, a ja zostałam dłużej, zanim wyszłam.

Kupiłam materiały, których potrzebuję, aby rozpocząć staż, i byłam podekscytowana. Ale to, co mnie przeraża, to jak powiem o tym Dalzonowi i czy w ogóle powinnam mu mówić.

Pojechałam do kawiarni z moim laptopem i weszłam do środka. Kawiarnia jest własnością mojej jedynej najlepszej przyjaciółki, Katarzyny.

Ze swoim partnerem, z którym mieszka, promienieje każdego dnia i jest bardzo szczęśliwa ze swoim obecnym życiem. Co do tego, kiedy odbędzie się ich ślub, nikt jeszcze nie zna ich planów.

"No co, przyszłaś tutaj, bo w końcu zaszłaś w ciążę?"

Pokręciłam głową: "Nawet nie zaczynaj. Wiesz, zakładam, że to ty pierwsza zajdziesz w ciążę."

Cmoknęła językiem, podała mi Frappe, a potem usiadła naprzeciwko mnie. "Tylko sześć miesięcy i jesteś od niego wolna."

Uniosłam kąciki ust do góry.

"Wiem, prawda? Aż trudno uwierzyć, że w końcu, po dwóch i pół roku. To wydaje się surrealistyczne..."

"Oj, nie mów tak. Widziałam i czytałam w powieściach, że kiedy przywiązujesz się do czegoś, czego normalnie nienawidzisz, to tylko oznacza, że nie uciekniesz od tego przeznaczenia. Twoim jedynym zakończeniem jest bycie z nim na zawsze."

Wzdrygnęłam się: "Daj spokój, czy jesteś wróżką, która zna moje zakończenie? Po prostu... myślę, że po rozwodzie jest wiele do zrobienia i nie mogę powstrzymać się od odczuwania, jak bardzo będę wolna. I jak potoczy się moje życie później."

Położyła rękę na mojej, poklepała ją i uśmiechnęła się promiennie.

"Wierzę, że uwolnisz się od rodziców, jak i od męża. Jeśli będziesz potrzebować pomocy, po prostu zadzwoń do mnie."

"Oczywiście."

Następnie wstała: "No cóż, odpocznij sobie. Muszę iść pomóc mojemu chłopakowi."

"Ok, dzięki."

Kiedy odeszła, otworzyłam laptopa i zapytałam nieświadomie: "Nie mogę uciec od tego przeznaczenia, co?"

Zrobię wszystko, żeby uciec od tego przeznaczenia. Cokolwiek to oznacza, żeby uciec od piekielnego życia z Dalzonem, zrobię wszystko.

"Proszę pani, wróciła pani", niania podała mi sok owocowy. Zmarszczyłam brwi, patrząc na nią, jak mi się kłania. "Ostatnio zauważyłam, że wygląda pani na zmęczoną i ma pani mniej energii. Mam nadzieję, że cokolwiek panią trapi, mogę pomóc pani złagodzić ten ciężar."

Lekko się uśmiechnęłam: "Dziękuję. Twój pan..."

"Ach, tak. Dzwonił wcześniej, informując, że nie wróci dziś wieczorem z powodu pilnych spraw."

Prychnęłam. "Często wychodzi i nie wraca do domu. Widzę, co robisz, Dalzon." Po opróżnieniu szklanki uśmiechnęłam się do niani i puściłam do niej oko. "Cóż, skoro mój kochany mąż nie wraca dziś wieczorem do domu, ja też wyjdę się zabawić."

"...Przepraszam, proszę pani?"

Uśmiechnęłam się złośliwie: "Upewnij się, że zamkniesz drzwi, muszę gdzieś wyjść w 'pilnej i ważnej' sprawie", zakręciłam kluczykiem od samochodu w dłoni. "Jeśli twój pan zadzwoni, szukając mnie, powiedz mu, że jestem gdzieś, gdzie jestem pilnie potrzebna."

"Gdzie... powinnam mu powiedzieć, proszę pani?"

Pokręciłam głową: "Nie. Nie mów mu, to... mały sekret."

"Proszę pani--"

"Dobrej nocy, nianiu."

Odeszłam tak szybko, jak wróciłam. Byłam taka posłuszna przez ostatnie dwa lata. Tęskniłam za zabawą i rozrywką. A sześć miesięcy to i tak nie jest długi czas.

Po dotarciu do wejścia szybko zaparkowałam samochód, krzyknęłam z radości i wysiadłam, idąc z biodrami kołyszącymi się seksownie.

Tęskniłam za tym - klubami!

16
Wysokość Wiersza
Grubość Czcionki

Katalog

Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6 Rozdział 7
Rozdział ósmy
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdzial 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdzial 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdzial 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdzial 41
Rozdzial 42
Rozdział 43
Rozdzial 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdzial 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdzial 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdział 125
Rozdzial 126
Rozdzial 127
Rozdział 128
Rozdział 129
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział 133
Rozdział 134
Rozdział 135
Rozdział 136
Rozdział 137
Rozdział 138
Rozdział 139
Rozdział 140
Rozdział 141
Rozdział 142
Rozdział 143
Rozdział 144

Udostępnij

Customer Service

Loading...