Rozdział 220
Natalia zastyga w bezruchu, nie licząc oczu, które zwężają się w cieniutkie szparki.
– Z kim idziesz się spotkać? – pyta ostrym tonem.
– Rodzinne sprawy, Natalio – mruczę z dystansem, biorąc duży łyk kawy i odstawiając filiżankę na stół. – Rozumiesz.
– Rodziny? – pyta, pochylając się do przodu. – Której rodziny? Tej czy twojego ojca?
– Cóż, teraz to jedna i ta sama, prawda? – odpowiadam tajemniczo