Rozdział 231
Daniel wślizguje się do środka tuż za mną. Gdy tylko zamyka drzwi, opieram się o niego, pragnąc jego kojącej obecności i ciepła. Obejmuje mnie ramieniem, wydając polecenia kierowcy, choć adres, który podaje, z pewnością nie jest naszym domem.
– Dokąd jedziemy? – pytam, patrząc na niego w górę.
– Na drinka – warczy Daniel, wpatrując się przed siebie w pustkę, gdy taksówka rusza spod restauracji. –