Rozdział 84
Posyła mi kpiący uśmieszek, a ja, jak można było przewidzieć, rumienię się. Marszczę brwi, naprawdę żałując, że ciągle mi się to zdarza.
– A więc – mówi, posyłając mi przyjazny uśmiech. – Podobno jesteś dziś gwiazdą wieczoru.
– Naprawdę? – pytam z ożywieniem, pochylając się ku niemu z nadzieją, że da mi jakąś wskazówkę, o co w tym wszystkim chodzi. Rozglądam się po tych wszystkich facetach. – Wies