Rozdział 87
Zgodnie z naszą poranną rutyną, piekłam kolejnego królika nad ogniem w chacie, podczas gdy ja rąbałam drewno na opał, a Juliana leżała opatulona na ganku, obserwując mnie.
Natychmiast sięgnęłam po pistolet na plecach, gdy usłyszałam trzask łamanej gałązki. „Spokojnie!” – zawołał Jaxon z krawędzi lasu. Wsunęłam pistolet z powrotem na miejsce i odłożyłam siekierę, odwracając się do niego twarzą. „Ma