Rozdział 115: Lyon
Następnego dnia jej krwiopijcze wspólniczki zwaliły mi się na głowę z całym tym swoim gównem. Elena była pierwsza, zjawiła się z samego rana obładowana paczkami i aż tryskała energią. Znam tylko jedną rzecz, która może człowieka tak cholernie uszczęśliwić o tak wczesnej porze. Albo znowu dobrała się do zapasów Daniela.
– Elena, co ty tu robisz?
– Musimy przygotować wszystko na dzisiejszą imprezę,