Rozdział 58
„Jezu Chryste” – zaklął Adrian, gdy powoli podcinałem mu gardło, a jego krew pokrywała moje dłonie. Patrzyłem z chorym, krzywym uśmiechem, jak jego oczy powoli wywracają się do tyłu, a z oczu uchodzi życie. „Zapomniałem, jaki masz przejebany w głowie”.
Zaśmiałem się i podszedłem do zlewu, żeby umyć ręce, wyczyścić i zdezynfekować nóż. „Jak, kurwa, myślisz, że przetrwałem te ostatnie dziesięć chole