109
Sally wyskakiwała z pałacu, roześmiana jak dziecko. Danika patrzyła na nią z uśmiechem. Sally miała rację. Tak bardzo pochłonęły ją ostatnie wydarzenia, że zapomniała, jak to jest wyjść poza bramy pałacu i gdziekolwiek pójść.
Sally była sobą, radosna i beztroska, zatrzymywała się przy każdym kwiatku, by go zerwać. Przystawiała go do nosa i głęboko wdychała.
– Ach! Jak pięknie pachnie, moja księżni