Znienawidzona Niewolnica Króla Alfy

Cztery

VETTA

Rozległo się pukanie do drzwi, a król Lucjan skinął głową, wyrażając zgodę na wejście. Wszedł Baski. „Zaprowadziłem ją do jej pokoju i także…”

„Nie potrzebuję szczegółów, Baski. Nie obchodzi mnie to” – rzucił krótko, pisząc na zwoju.

„Tak, Wasza Wysokość” – odparł natychmiast Baski.

„Jak Remeta?”

Oczy Baskiego złagodniały na wzmiankę o córce. „Czuje się dobrze, Wasza Wysokość. Słuch wciąż nie działa najlepiej, ale jest lepiej.”

Uniósł głowę. „Ile ma teraz lat?”

„Piętnaście, Wasza Wysokość.”

Król Lucjan opuścił głowę.

Łzy paliły Baski w oczach. Wiedziała, o czym myśli król, bo sama o tym myślała każdego dnia. Jej córka była zbyt młoda, by przechodzić przez to, przez co przeszła w rękach królestwa Mombana. Remeta nigdy nie otrząśnie się po tym doświadczeniu.

„Cieszę się. Przyślij mi Vettę” – powiedział krótko.

Baski zesztywniał na dźwięk jej imienia. „Czy mam jej powiedzieć, żeby przyszła przygotowana?”

„Tak.”

„Dobrze, Wasza Wysokość.” Odwróciła się i wyszła.

Lucjan przerwał pisanie i wpatrywał się w swój bardzo wzwiedziony penis. Nie mógł dojść z Daniką i nie był tym zaskoczony. Nie dlatego, że nie chciał, ale dlatego, że tylko Vetta mogła go doprowadzić do orgazmu.

Vetta również była wcześniej niewolnicą – ona i prawie wszystkie kobiety w jego królestwie. Jego związek z Vettą zaczął się właśnie tam, w piekle.

Danika trzymała Lucjana na dystans, a on potrzebował ulgi, jaką dawał seks. Nie był już normalnym mężczyzną. Cone się o to postarał. Lucjan nie mógł już osiągnąć satysfakcji jak normalny mężczyzna. Wpatrywał się w swój pokryty bliznami, bolesny wzwód. Długie blizny przecinały go, rany sprzed lat, które uszkodziły żyły jego penisa.

Uszkodzili jego męskość tak, że większość nerwów tam nie działała już prawidłowo.

Lucjan musiał wkładać o wiele więcej wysiłku w osiągnięcie satysfakcji podczas seksu i musiał osiągnąć tę satysfakcję, gdy tylko miał wzwód, ponieważ im bardziej pęczniał, tym bardziej rozciągały się jego blizny, tym większy ból odczuwał. Musiał na to pracować, zanim mógł poczuć przyjemność podczas zbliżenia… musiał być wyjątkowo brutalny i robić inne rzeczy…

Tylko Vetta mogła go znieść w takim stanie.

Chociaż nienawidził Daniki z całego serca, nie był jeszcze gotów, by się na niej wyżyć, nie pierwszej nocy tutaj, ponieważ uszkodziłby ją nieodwracalnie, nawet jeśli bardzo kusiło go, by to zrobić.

Nie, nie chciał jej zabijać. Śmierć nie miała udziału w planach, jakie dla niej miał… przynajmniej jeszcze nie.

Zamknął oczy. To było najbardziej bolesne, czego kiedykolwiek doświadczył z rąk Cone'a. To, czego nigdy nie mógł zapomnieć.

Warknął wściekle. Jak mógł kiedykolwiek zapomnieć, kiedy otrzymał te blizny?

Danika. Jeszcze większa nienawiść ogarnęła go na samą myśl o niej.

Jej blond włosy, które kiedyś były tak brudne, były teraz czyste, długie i lśniące – nie wspominając o tym, że falowane. Twarz, która kiedyś była brudna, była zadbana i miała bardzo lekki makijaż.

Zamiast niewolniczej szmaty, Vetta miała na sobie wykwintną czerwoną suknię balową, gdy wmaszerowała do środka.

Lucjan słyszał od innych kobiet, że Vetta potrafi być suką pierwszej klasy, a nawet zachowywała się jak królowa, jakby była jego właścicielką. Wszystkie pogłoski były jednak bezpodstawne, ponieważ Vetta nigdy nie zachowywała się wobec niego niewłaściwie. Ona tylko nadzorowała jego przyjemność. Jego mroczne potrzeby.

„Nie łóżko” – rozkazał Lucjan, gdy zaczęła iść w jego stronę.

Vetta wpatrywała się w nieuśmiechniętego, ogromnego mężczyznę z paskudną blizną przecinającą mu twarz. Uśmiechnęła się. „Tak, mój królu”. Podeszła do stołu i oparła się o niego, czekając na niego.

Wstał i podszedł do niej w ciszy. Vetta uśmiechnęła się do siebie, gdy zobaczyła jego wzwiedziony organ. Słyszała o nowej niewolnicy, byłej księżniczce Danice. Najwyraźniej nawet nowa niewolnica nie mogła dać Lucjanowi tego, czego potrzebował. Vetta uśmiechnęła się do siebie; niepotrzebnie się martwiła. Tylko ona była właścicielką króla Lucjana. To było zawrotne uczucie, posiadać tak potężnego mężczyznę jak on.

Podszedł blisko i pociągnął ją, aby stanęła twarzą do stołu i dała mu swoje plecy. Zawsze był osobą „bez wstępów” i dlatego zawsze kazał jej przychodzić przygotowaną. Król obnażył jej nagie ciało, podnosząc suknię i marszcząc ją na talii. Wsunął jej dwa palce do środka.

Była mokra i śliska. Mruknął z aprobatą. Jednym szybkim ruchem wbił w nią swojego gorącego penisa od tyłu, pomrukując niesłyszalnie.

Vetta przygryzła wargi i skrzywiła się, gdy ją okładał. Złapał ją za włosy i szarpnął, gdy zaczął wbijać w nią swojego wielkiego kutasa. Jęknęła; przyjemność i ból zmieszały się i stały się jednym. Stół zatrząsł się od siły jego zwierzęcych pchnięć. Wyżywał się na niej, biorąc ją w potężnych, brutalnych pchnięciach, które zarówno bolały, jak i dawały wielką przyjemność.

Wysunął ręce do przodu i złapał ją za piersi, mocno szczypiąc sutki. Siła jego pchnięć na nie napierała. Jej jęki wypełniły powietrze. Uderzył ją mocno w pierś.

„Tak, tak!” – krzyknęła.

Jej jęki, jego pomruki, odgłos uderzającej o skórę skóry i gwałtowne trzęsienie się stołu były jedynymi dźwiękami w pokoju.

Potem wysunął się z niej, rozchylił jej pośladki i wbił się głęboko w jej wnętrze z jękiem. Vetta wybuchnęła krzykiem, gdy walił ją w dupę, drapiąc po stole, podczas gdy jej ciało rozciągało się rytmicznie, a włosy opadały wszędzie.

Poczuła jego ciężar na sobie od tyłu, gdy pochylił się bliżej, zmienił kąt pchnięć, a następnie rozpoczął krótkie, mocne, szybkie pchnięcia. Trwało to bez końca. Vetta odprężyła się przy nim, przyjmując to wszystko – przyjemność i ból. Kiedy wysunął rękę do przodu i uderzył ją w łechtaczkę, wydała długi jęk, niebezpiecznie bliski kolejnemu orgazmowi.

Szarpał ją za włosy tak mocno, że wyrwał kilka pasm, trzymając je w mocnym uścisku, gdy wbijał się w nią i wyjmował z jej dupy. To działanie pchnęło ją na skraj, ból, którego jej ciało zawsze pragnęło po tym, co jej ciało znało od lat i lat. Gdy szarpała się pod nim, w końcu podążył za nią z ochrypłym jękiem, gdy doszedł.

Pełną minutę później wciągnął się z powrotem w spodnie i zwrócił się w stronę łazienki. „Wynoś się.”

„A-ale, mój królu…”

Jej ochrypły głos go powstrzymał. Vetta zawsze wiedziała, jak rozgrywać swoje karty, zwłaszcza po dzikich zbliżeniach. „O co chodzi?”

Uporządkowała ubranie, przygotowując się psychicznie do prośby. „Nowa niewolnica.”

Jego oczy pociemniały. „Co z nią?”

Nie mogła się doczekać sesji z córką księcia Cone'a. Po trzech latach bycia niewolnicą przed ich ucieczką, Vetta również pragnęła zemsty. Kurwa, to pragnienie wystarczyło, by jej ciało znów miało orgazm.

„Czy mogę mieć z nią sesję?” – zapytała nieśmiało.

„Dlaczego tego chcesz?” – Uniósł brew.

„Cóż, ona jest twoją nową niewolnicą, a ja twoją kochanką. Chcę się z nią zapoznać. Bez ciężkich rzeczy, obiecuję” – skłamała.

Skinął krótko głową w niechętnym porozumieniu i skierował się do łazienki. „Wynoś się z mojego pokoju.”

Vetta patrzyła, jak znika za drzwiami. Nigdy nie spędziłam nocy w tym pokoju przez te pięć lat, odkąd jestem jego kochanką, pomyślała z niezadowoleniem.

Uporządkowała ubranie i wyszła z pokoju. Cóż, jeden krok na raz. Wszystko w swoim czasie.

16
Wysokość Wiersza
Grubość Czcionki

Katalog

Prolog/Jeden Dwójka Trzy Cztery Pięć Sześć Siedem
Osiem
Dziewięć
Dziesięć
Jedenasta
12
Trzynaście
Czternaście
Piętnaście
Szesnaście
Siedemnaście
Osiemnaście
Dziewiętnaście
Dwudziesty
21
Dwudziestka dwa
Dwudziestka Trójka
24
Dwudziestka piątka
Dwudziestka szóstka
Dwudziestesiedem
Dwudzieścia osiem
Dwudziestu dziewięciu
Trzydzieści
Trzydzieści jeden
Trzydzieści dwa
Trzydzieści trzy
Trzydzieści cztery
35
Trzydzieści sześć
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
Pięćdziesiąt
Pięćdziesiąt jeden
Pięćdziesiąt dwa
Pięćdziesiąt trzy
54
Pięćdziesiąt pięć
56
Pięćdziesiąt siedem
58
Pięćdziesiąt dziewięć
Sześćdziesiąt
61
62
Sześćdziesiąt trzy
64
65
66
Sześćdziesiąt siedem
Sześćdziesiąt osiem
Sześćdziesiąt dziewięć
Siedemdziesiąt
Siedemdziesiąt jeden
Siedemdziesiąt dwa
Siedemdziesiąt trzy
74
Siedemdziesiąt pięć
Siedemdziesiąt sześć
Siedemdziesiąt siedem
Siedemdziesiąt osiem
Siedemdziesiąt dziewięć
Osiemdziesiąt
81
82
Osiemdziesiąt trzy
Osiemdziesiąt cztery
Osiemdziesiąt pięć
Osiemdziesiąt sześć
Osiemdziesiąt siedem
Osiemdziesiąt osiem
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
Sto
101
102
103
104
106
107
108
109
110
Sto jedenastka
112
Sto jedenastu
114
Sto pięćdziesiąt pięć
116
Sto jeden siedem
118
Sto dziewięćdziesiąt dziewięć
Sto dwadzieścia
Sto dwadzieścia jeden
Sto dwadzieścia dwa
123
124
Sto dwadzieścia pięć
Sto dwadzieścia sześć
Sto dwadzieścia siedem
128
Sto dwadzieścia dziewięć
Sto trzydzieści
Sto trzydzieści jeden
Sto trzydzieści dwa
133
134
Sto trzydzieści pięć
Sto trzydzieści sześć
137
Sto trzydzieści osiem
139
Sto czterdzieści
141
Sto czterdzieści jeden
143
144
145
146
147
148
149
Sto pięćdziesiąt
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
Sto siedemdziesiąt
Sto siedemdziesiąt jeden
172
Sto siedemdziesiąt trzy
Sto siedemdziesiąt cztery
175
176
177
Sto siedemdziesiąt osiem
Sto siedemdziesiąt dziewięć
Sto osiemdziesiąt
Sto osiemdziesiąt jeden
Sto osiemdziesiąt dwa
Sto osiemdziesiąt trzy
184
185
186
187
Sto osiemdziesiąt osiem
Sto osiemdziesiąt dziewięć
190
191
192
193
194
195
196
197
1984
199
200
Dwieście jeden
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
Dwieście dwadzieścia
Dwudziesta dwójka jeden
Dwudziesta dwójka
Dwieście dwadzieścia trzy
Dwudziesta dwadzieścia cztery
Dwieście dwadzieścia pięć
Dwieście dwadzieścia sześć
Dwieście dwadzieścia siedem
Dwieście dwadzieścia osiem
Dwieście dwadzieścia dziewięć
Dwieście trzydzieści
Dwieście trzydzieści jeden
Dwiestie trzydzieści dwa
233
Dwieście trzydzieści cztery
235
236
237
Dwustu trzydzieści osiem
Dwustopięćdziesiąt dziewięć
240
241
242
243
244
Dwieście czterdzieści pięć
246
247
248
249
Dwustu pięćdziesiąt
251
Dwustu pięćdziesiąt dwa
Dwustopięćdziesiąt trzy
254
255
256
Dwustopięćdziesiąt siedem
258
Dwieście pięćdziesiąt dziewięć
Dwieście sześćdziesiąt
Dwieście sześćdziesiąt jeden
Dwieście sześćdziesiąt dwa
263
Dwieście sześćdziesiąt cztery
Dwieście sześćdziesiąt pięć
Dwieście sześćdziesiąt pięć
Dwieście sześćdziesiąt siedem
Dwieście sześćdziesiąt osiem
Epilog
Fragment 1
Fragment 2
Ostatni Fragment

Udostępnij

Customer Service

Loading...