Sto osiemdziesiąt dwa
Danika obudziła się czując pociągnięcie za pierś, dłoń pieściła jej ciało, a inne ciało poruszało się przy jej. Gdy jej oczy powoli się otworzyły, wpatrywała się w króla, którego usta były na jej piersi, a dłoń pieściła jej boki.
– Dzień dobry, mój królu – wyszeptała, a jej oczy automatycznie powędrowały do klepsydry stojącej na stole na drugim końcu pokoju. Było prawie świtanie.
– Mmm – wymruczał