Rozdział 1269 Na krawędzi śmierci
Mężczyzna leżący przede mną na szpitalnym łóżku był kruchy i słaby. Skóra i kości, nic więcej.
Przypominał szkielet. Włosy siwe, policzki zapadnięte, wystawały jedynie kości policzkowe, przez co wyglądał starzej niż w rzeczywistości. Ale było jasne, że kiedyś był przystojny. Widać to było spod tej bladej cery.
Jego stan jasno wskazywał, że długo przebywał pod ziemią. W połączeniu z niedożywieniem