Rozdział 150
W końcu zareagowałem, ale zamiast zaprosić Sabrinę do środka, wyszedłem z mieszkania i zamknąłem za sobą drzwi.
– Co tu robisz? – zapytałem sztywno.
– Tak witasz matkę swojego dziecka? – spytała, odrzucając swoje piaskowe włosy przez ramię. Miała na sobie markowe ubrania, które krzyczały pieniędzmi i smakiem, ale jej oczy były bez życia, szczęka zaciśnięta, a wyraz twarzy twardy jak skała.
Nie odp