Rozdział 97
DAPHNE
Wyciąga palce z mojego wnętrza i zanosi je do ust. Jego wargi otulają je, gdy zlizuje je do czysta. – To najsłodsze ciastko, jakie kiedykolwiek jadłem.
Wciąż nie mogę pojąć, co się właśnie wydarzyło. Nogi trzęsą mi się, gdy wkłada z powrotem dół od kostiumu.
Wciąż ma na sobie białą koszulę Oxford i szare spodnie od garnituru, a wyraźny zarys jego męskości biegnie wzdłuż uda.
O mój Boże, to