Rozdział 64
Trzymałem Julianę za rękę, prowadząc ją chodnikiem w centrum miasta. Szła tak blisko, że nasze ramiona ciągle się stykały, a jej wzrok nerwowo błądził dookoła, jakby spodziewała się, że coś lub ktoś na nią skoczy w każdej chwili.
W końcu objąłem ją w talii i przyciągnąłem do siebie. Zauważyłem, że w chwili, gdy jej ciało się rozluźniło, i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, odwróciła głowę i pocałowa