Rozdzial 44
Spogląda na czyste, błękitne niebo, a potem na mnie. „Jesteś tu prawie naga i nie nałożyłaś kremu z filtrem, prawda?”
„Yyy.” Moja skóra się piecze. „Nie.”
„Tak myślałam.” Znika w domu na kilka minut i wraca z tubką kremu. Shane podchodzi do mnie i niecierpliwie wykonuje ręką gest. „Usiądź.”
Słucham, niechętnie zdejmując dłoń z łechtaczki. „Przepraszam, tato.”
„Poparzysz się, jeśli się poparzysz.”