Rozdział 114: Zbyt wiele na szali
Logan przyparł mnie do ściany windy. Uwięziona między chłodnym metalem a twardą, gorącą linią jego torsu i klatki piersiowej, mogłam tylko – i chciałam tylko – poddać się wymagającym ustom na moich i natarczywemu językowi, który próbował wedrzeć się za moje wargi.
Uniosłam dłonie i położyłam je na jego bicepsach. Napięły się, gdy uniósł ramiona, by całkowicie zamknąć mnie przy ścianie.
Zamykając o