Rozdział 214: Wirtualny Szał
Może Dylan powinien się bać. Może i będzie.
Gdyby tylko nie miał włączonego mikrofonu w komputerze i nie nagrywał całej tej rozmowy.
– Zachowujesz się, jakby Senior miał cały system w kieszeni – powiedział Dylan. – Prawnicy. Sędziowie. Wszyscy mu podlegają?
– Jeśli nadal będziesz trzymał z Loganem Hatfieldem, to się przekonasz. – Pan Smith odwrócił się w stronę drzwi. – Życzę dobrego dnia, Dylanie