Rozdział 497
Ten głos brzmi znajomo – pomyślał Jared i natychmiast spojrzał w stronę wejścia do kościoła. Osoba, którą zobaczył, sprawiła, że jego oczy otworzyły się szeroko z przerażenia. Wiedział, że coś tu nie gra.
Potarł oczy, żeby widzieć wyraźniej, ale to naprawdę był on. Wrócił, żeby go uratować. Jak to możliwe? Co tu się, do cholery, dzieje? Nigdy nikt się o niego tak nie troszczył, a tu nagle on.
– No