Rozdział 293
Uśmiech Tei wykrzywił się w złowieszczym grymasie. – Victorio, czyż nie mówiłam ci już, żebyś nie prowokowała Teodora? To jest moja granica.
W źrenicach Victorii pojawił się odrobinę czarujący uśmieszek. Uniosła dłoń i delikatnie starła strużkę krwi z kącika ust, przez co po jej podbródku spłynął zakrzywiony, czerwony wij. Sprawiając, że wyglądała jeszcze bardziej czarująco.
– Przekroczyłaś granic