Rozdział 210
Aria
– Mark, zejdź mi z drogi! – wrzeszczy Marcel, w jego głosie słychać wściekłość. Ale Mark nawet nie drgnie.
– Nie pozwolę ci jej zabić – mówi, rozkładając szeroko ramiona i stając między mną a nimi. – Na to nie zasługuje.
– Mark, posłuchaj ojca. Zejdź. Marnujesz czas! – krzyczy Jane, jej ton jest ostry i władczy. Ale Mark mocno zapiera się nogami i nie ustępuje.
Krzyczą, kłócą się, próbując go