Rozdział 905
Na te słowa szef niemal wybuchnął śmiechem.
Ta rodzina to naprawdę było coś.
Już narobili niezłego bałaganu, a teraz jeszcze mieli czelność prosić go o zwolnienie tego typa?
Poza tym, ten cały ambaras w ogóle nie był wymierzony w niego.
Dotyczył kogoś o wiele potężniejszego – kogoś, kogo nie mógłby zbyć kilkoma przypadkowymi słowami.
Albert był zdezorientowany.
Nie mógł zrozumieć, co szef ma na my