362.Rozdział 362 Dobrze, pójdę umrzeć gdzie indziej!
Teresa zamarła, a żar bijący od piersi Troya palił jej plecy tak intensywnie, że czuła, jakby miał wypalić jej skórę.
Dłonie Troya spięły się na jej brzuchu, palce splecione tak mocno, jakby bał się, że się wymknie, jeśli ją puści.
Nie chcąc go zranić, Teresa nie odpychała go zbyt mocno, ale i tak próbowała go odsunąć łokciem.
Zniżyła głos, ledwie szepcząc. Teresa pomyślała: "Troy, dlaczego się ok