Dwustóosiemdziesiąt sześć
PUNKT WIDZENIA CAMILLI
Wpatrywałam się w nią bez mrugnięcia przez kilka pierwszych minut, zastanawiając się, czy dobrze ją usłyszałam. Nie naciskała, nie próbowała zmusić mnie do podjęcia decyzji, tylko patrzyła i czekała, aż się odezwę. Zanim w końcu rozwiązał mi się język, czułam mieszankę szoku i konsternacji.
– Chcesz, żebym pomogła ci ją uwolnić? – zapytałam, a ona skinęła głową. – Zwariowała