Sto siedemdziesiąt pięć
OCZY CAMILLI
Nie trzeba było długo przekonywać Rykera, żeby pozwolił mi ze sobą jechać. Ulgą było wreszcie wydostać się z pokoju, ale nie mogłam powstrzymać się od zastanowienia, czy powody tego w ogóle są dobre. Zaprowadzono nas do sali narad i nie trzeba dodawać, że dziwnym widokiem było zobaczyć Kajusa i Lylę szepczących do siebie ściszonymi głosami. Kiedy przybyliśmy, natychmiast od siebie ods