Rozdział 184: Może nie jestem tego wart
Była godzina 14:00 w rezydencji Wilsonów.
Wysoka, chuda sylwetka Trevona Wilsona wkroczyła do salonu rezydencji z twarzą pełną wrogości. Kiedy zobaczył swojego syna bawiącego się radośnie z Rachel i resztą w salonie, jego mocno zmarszczone brwi rozluźniły się.
Rachel posadziła Jaspera na swoich kolanach, jakby był cennym skarbem, i udawała, że łaskocze go w talii. Mały chłopiec śmiał się wesoło i