Zamieniona narzeczona okaleczonego miliardera

Rozdział 2

"Co?!" Zabrakło mi słów. Moja ciotka kopnęła mnie w nogę pod stołem, posyłając mi spojrzenie, które ostrzegało przed mówieniem. Wszyscy wpatrywali się we mnie z szeroko otwartymi oczami, wyraźnie jej nie wierzyli. Wyglądałam, jakbym była pokryta szmatami, z potarganymi włosami.

"Ava bywa żądna przygód, pracowała nad jakimś projektem, dlatego nie miała czasu się przygotować. Bardzo nam przykro, że musicie ją tak poznać," moja ciotka podniosła mnie na nogi. "Teraz się przebierze."

Moja ciotka zaciągnęła mnie za sobą na górę, do pokoju Avy.

"Ciotko Michelle, co ty robisz? Dlaczego okłamałaś rodzinę Jeradów i powiedziałaś, że jestem Avą Canton?" Moje serce szalało w klatce, a mózg próbował przetworzyć to, co się działo.

"Wyjdziesz za tego kalekę, masz być Avą, dopóki proces ślubny się nie skończy." Skrzyżowała ramiona na piersi.

"Nie, nie mogę!" Moje oczy natychmiast wypełniły się łzami. "Mam chłopaka. Nie chcę wychodzić za mąż za mężczyznę, którego nie znam."

Spoliczkowała mnie mocno. "Wyjdziesz za niego i to jest ostateczne."

Zaczęłam głośno płakać. "Nie możesz mnie zmusić do małżeństwa."

"Po tym wszystkim, co ta rodzina zrobiła, żeby cię utrzymać," zmarszczyła brwi, "jeśli nie zgodzisz się na to małżeństwo, ujawnimy światu nagranie wideo twojego ojca. Wiesz, jak zdobył swój majątek, zniszczymy wizerunek, który zbudował!" Zagroziła, wiedząc, jak bardzo zależało mi na zachowaniu godności moich rodziców.

Nadal zawodziłam. "Proszę, nie mogę za niego wyjść. Możesz odwołać ofertę małżeństwa, proszę."

"I stracić prawie miliard dolarów w akcjach? Nigdy."

"Ciotko, proszę!" Wiedziałam, że moje błagania trafią w próżnię, zawsze tak było.

"Ciszej," powiedziała, grzebiąc w szafie Avy. "Macie ten sam rozmiar, załóż to." Rzuciła we mnie białą sukienką.

Pospiesznie podeszła do komody Avy, wyciągnęła jej kosmetyczkę i szczotki do włosów.

"Ugh, wyglądasz i pachniesz jak szczur, jak możesz być częścią tej rodziny?" Posadziła mnie na siłę. "Przestań płakać natychmiast."

Wytarłam oczy wierzchem dłoni, pociągając nosem, wiedząc, że nie mam już wyboru.

Zaczęła szybko szczotkować moje włosy i upięła je w schludny kok. Przypudrowała moją bladą twarz i nałożyła matową, czerwoną szminkę. "To podkreśla twoje niebieskie oczy, tak, wreszcie wyglądasz jak Canton."

Wsuwając na mnie sukienkę bez ramiączek, do kolan, uśmiechnęła się do siebie. "Jesteś gotowa."

*

Kiedy schodziłyśmy po schodach, wszyscy się na mnie spojrzeli. "Przepraszamy za czekanie." Moja ciotka przeprosiła. "Ale już jest."

Pani Jerad miała na twarzy szeroki uśmiech. "Twój ojciec tyle mówił o tym, jaka jesteś piękna, teraz mu wierzę. Jesteś więcej niż oszałamiająca, bardzo pasujesz do rodziny."

"Dziękuję," odpowiedziała moja ciotka z uśmiechem, zmuszając mnie do zajęcia miejsca przy stole.

Starałam się powstrzymać łzy. Gdybym zaczęła płakać, moja ciotka nie tylko by mnie zabiła, ale zrujnowałaby wizerunek mojego ojca.

"Nie chcę żadnych opóźnień w procesie ślubnym, w rzeczywistości, po to tu dzisiaj przyszliśmy. Pomyśleliśmy, że jak się spotkają, możemy rozpocząć przygotowania." Pani Jerad powiedziała wszystko naraz. "Mój mąż nie mógł tu przyjechać, ale przesyła błogosławieństwo, jest bardzo zajętym człowiekiem. To są moi synowie, Jeremy, Tyler, Cameron, są braćmi Lance'a." Przedstawiła trzech mężczyzn, którzy przybyli jako pierwsi.

"Wspaniale!" Moja ciotka klasnęła. "Ustalmy więc datę."

"Ponieważ będzie to prywatny ślub, na którym obecni będą tylko członkowie rodziny, myślałam o tej sobocie?"

"To już za trzy dni," powiedział mój wujek, nawet on nie mógł ukryć zaskoczenia tą sytuacją.

"Czy to problem?" Pani Jerad uniosła jedną brew w jego stronę.

Mój wujek i ciotka wymienili spojrzenia, po czym moja ciotka przywdziała swój fałszywy uśmiech, do którego zdążyłam się przyzwyczaić. "Dlaczego miałby to być problem? I tak biorą ślub, więc nie ma co zwlekać. Nawet jeśli chcielibyście, żeby ślub był jutro, nam to pasuje."

"To jeszcze lepszy pomysł!" Pani Jerad klasnęła z podekscytowaniem.

Moja ciotka otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. "To wspaniałe, ale co z przygotowaniami?"

"Bzdura, wyślę zespół, żeby dopasował Avie suknię ślubną, wszystkie koszty pokryjemy my. Nie martw się o nic." Wstała. "Mamy ogromną salę imprezową w naszej rodzinnej rezydencji. Jeśli zorganizuję zespół, skończą dekoracje jutro. To wszystko jest tak wspaniałe, w rzeczywistości, zaraz wyjeżdżamy, żeby się tym zająć." Wstała, a jej synowie zrobili to samo. Nie rozumiałam, po co w ogóle tu przyjechali, skoro nie zamierzali nic powiedzieć.

Podeszła do mnie i położyła mi jedną rękę na policzku, z ogromnym uśmiechem na twarzy. "Jutro będziesz Jeradówną, nie mogę się doczekać, aż będziesz częścią naszego życia."

Nie rozumiałam, jak nikt inny nie panikował, że tak się ze wszystkim spieszą. Odwróciła się, żeby wyjść, a jej synowie podążali za nią. Moja ciotka i wujek odprowadzili ich na zewnątrz.

Wzrok Lance'a zatrzymał się na mnie na krótką chwilę, gdy wycofał się na wózku inwalidzkim z salonu, za resztą rodziny.

Wychodziłam za mąż za mężczyznę, o którym nic nie wiedziałam, jutro. Cóż, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.

16
Wysokość Wiersza
Grubość Czcionki

Katalog

Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział ósmy
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdzial 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdzial 42
Rozdział 43
Rozdzial 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdzial 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdzial 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdzial 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdzial 125
Rozdzial 126
Rozdział 127
Rozdzial 128
Rozdział 129
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział 133
Rozdział 134
Rozdział 135
Rozdział 136
Rozdział 137
Rozdział 138
Rozdział 139
Rozdział 140
Rozdział 141
Rozdział 142
Rozdział 143
Rozdział 144
Rozdział 145
Rozdział 146
Rozdział 147
Rozdział 148
Rozdział 149
Rozdział 150
Rozdział 151
Rozdział 152
Rozdział 153
Rozdział 154
Rozdział 155
Rozdzial 156
Rozdział 157
Rozdział 158
Rozdział 159
Rozdział 160
Rozdział 161
Rozdział 162
Rozdział 163
Rozdział 164
Rozdział 165
Rozdział 166
Rozdział 167
Rozdział 168
Rozdział 169
Rozdział 170
Rozdział 171
Rozdział 172
Rozdział 173
Rozdział 174
Rozdział 175
Rozdział 176
Ostatni rozdział

Udostępnij

Customer Service

Loading...