Rozdział 40
Byłam tak zszokowana, że stałam jak wryta, dopóki nie przerwał ciszy.
"Valerie." Jego głos nadal był głęboki, a twarz pozostała niezmieniona. Mówił bez żadnych emocji.
Włosy miał krótko ostrzyżone, a brodę starannie ogoloną.
Wyglądał równie bosko, jak go zapamiętałam.
Ocknęłam się z zadumy, gdy zdałam sobie sprawę, że Lance Jerad stoi tuż przede mną.
Odwróciłam się, żeby odejść.
Złapał mnie za ręk