Rozdział 1134
Zaledwie Stanley Batton wysiadł z helikoptera, bardzo szybko zniósł z niego również Xylę Quest.
Ich czułe zachowanie wywoływało zazdrość u wszystkich wokół.
Znajdowali się w połowie góry.
W ramionach Stanleya, Xyla jednym spojrzeniem ogarnęła bezkresne góry, polne kwiaty rozsiane po zboczach, dziką trawę i drzewa…
Mnogość barw tworzyła zachwycający widok.
Dwadzieścia ubranych na czarno ochroniarzy