Rozdział 108
(PERSPEKTYWA JAREDA)
– No już, Sofia, spóźnimy się – zawołałem.
Był niedzielny wieczór i szykowaliśmy się do wyjazdu na obiad do mojej mamy. Odkąd rodzice Sofii wrócili, mama ustanowiła rytuał, że w każdą niedzielę jemy wspólnie obiad z Goldami u niej.
Choć wolałbym być gdziekolwiek indziej niż na tym obiedzie, nie miałem wielkiego wyboru. Mama nie znosiła nieobecności na tym, co nazywała „małym r