Rozdział 277
– Co do cholery próbujesz zrobić?
– Zadawałem pytanie – wzruszył ramionami z łobuzerskim błyskiem w oku. Wywróciłam oczami z irytacją, wbijając palce w dłoń, żeby się uspokoić.
Drzwi otworzyły się z hukiem i tym razem to nie mój umysł płatał mi figle. Serce opadło mi do żołądka, gdy usłyszałam kroki.
– Gdzie oni, do cholery, są? Jared! – przenikliwy głos Sofii przeszył powietrze.
Wyraz twarzy Jare