Rozdział 715 Bezgranicznie przerażony
Perspektywa Indigo.
Powoli otwieram oczy po dobrym śnie i nie potrafię stwierdzić, czy to jeszcze noc, czy już dzień.
To drzewo przez lata wypuściło tak wiele gałęzi, a każda z nich jest pełna liści, przez co jest tu zupełnie ciemno. Oddech Jocelyn zdradza, że wciąż mocno śpi, a ja cicho otwieram plecak, by sięgnąć po telefon. Wyjmuję go i sprawdzam godzinę.
Jest tuż po szóstej rano i postanawiam