158
PUNKT WIDZENIA CAMILLI
Niepokój wzbierał we mnie, gdy powozem wjeżdżaliśmy do miasta. Christine była kłębkiem nerwów – obgryzała paznokcie i wierciła się. Nawet obecność Juana niewiele ją uspokajała, choć widziałam, że robił, co mógł. Coś ją dręczyło i nieważne, ile razy pytałam, powtarzała te same słowa: – Musisz to zobaczyć.
Zanim dotarliśmy do miasta, w mojej głowie roiły się już najgorsze scen