Dwieście czterdzieści pięć
PUNKT WIDZENIA CAMILLI
Nie zawahałam się, wpadając do najbliższej karety. Serce waliło mi jak młotem, a dłonie spociły się, gdy próbowałam utrzymać je stabilnie na kolanach. Uderzyło mnie, że nikomu nie powiedziałam, że wyjechałam. Nawet nie poprosiłam nikogo, żeby popilnował Aurory. Byłam tak zaniepokojona i w panice, że zapomniałam. Szybko połączyłam się umysłem z Christine i na szczęście jej ba