Dwieście osiemdziesiąt dwa
PUNKT WIDZENIA RYKER’A
Ani Camilla, ani ja nie odezwaliśmy się już po tym ani słowem. Oczyściłem się, a zastałem ją już skuloną w łóżku obok naszych córek. Nie spała, tylko leżała na boku i je obserwowała. Ja też nie zamierzałem zasnąć, ale wspiąłem się do łóżka za nią i delikatnie gładziłem ją po włosach. Nie powiedziała tego, ale czułem, jak wtula się we mnie mocniej, a jej oczy zaczęły się zamy