Dwieście sześćdziesiąt siedem
PUNKT WIDZENIA CAMILLI
Nie byłam pewna, czy chcę zostać z nim i dowiedzieć się, co miał na myśli, czy zidentyfikować źródło dźwięku. Po usłyszeniu kolejnego krzyku, popędziłam w stronę cel po drugiej stronie lochów, a Ryker tuż za mną. Drzwi celi były otwarte, a strażnicy leżeli na podłodze, obficie krwawiąc z ran na bokach.
– Co tu się do cholery stało? – zapytałam, klękając i próbując zatamować